Szaleństwo mojego kota
07 października 2018, 20:52
Hej!
Dzisiaj opowiem o przeżyciu, które było dla mnie bardzo stresujące. Zaczynając od początku, od 5 lat mieszka z nami kotka Maja, a od 4 dokarmiam kotkę na działce. Zawsze było mi jej żal, kiedy musiałam wracać do domu i zostawiać ją samą. Pewnego dnia wspólnie z rodzicami postanowiliśmy zabrać Kitkę (kotkę z działki) do domu. Oczywiście zastanawialiśmy się czy kotki się ze sobą zgodzą, ale byliśmy dobrej myśli. Kilkanaście minut później wnieśliśmy Kitkę w transporterku do domu. Właśnie wtedy się zaczęło. Do głowy by mi nie przyszło, że Maja może tak zareagować. Zaczęła burczeć, syczeć i miauczeć jak opętana. Zaskoczeni zabraliśmy drugiego kota do innego pokoju. Postanowiliśmy poczekać, w nadzieii, że Maja dojdzie do siebie. Jednak po 20 minutach nic się nie poprawiło. Co gorsza zaczęła zachowywać się agresywnie w stosunku do każdego kto się do niej zbliżył. Z bólem serca razem z rodzicami postanowiliśmy odwieźć Kitkę z powrotem na działkę. Następnego dnia wydawać by się mogło, że Maja zapomniała o zaistniałej sytuacji. Śmiało więc wzięłam ją na ręce . Jednak kiedy przechodziłam obok mojego brata, coś w nią wstąpiło. Zeskoczyła na podłogę i dwukrotnie przebiegła wzdłuż pokoju wydając przy tym dźwięki, których jeszcze nigdy nie slyszałam. W pewnym momencie skoczyła na moje udo wgryzając w nie kły i pewnie jeszcze przez chwile wisiała by na mojej nodze gdyby nie mój brat, który rzucil w nią poduszką. Muszę przyznać, że chyba jeszcze nigdy tak się nie bałam. Nie wiem jak, ale udało mi się zamknąć ją w drugim pokoju gdzie posiedziała może z godzinę. Po kilku godzinach podstępem udało mi się zamknąć ją w transporterku i zanieść do weterynarza. Dostała tam zastrzyk uspokajający i zapas tabletek o takim samym działaniu. Po ponad tygodniu Maja zachowywała się już jak dawniej, a ja mogłam wreszcie przestać bać się własnego kota. Jednak w ciągu tego tygodnia omijałam ją szerokim łukiem i ku jej niezadowoleniu nie pozwalałam by przebywała blisko mnie. Obecie wszystko wróciło do normy i nie wyobrażam sobie, by będąc w domu nie zasnąć przy akompaniamencie jej kojącego mruczenia
. Reasumując nie chcę żeby ta sytuacja wydarzyła się jeszcze raz, bo była ona ogromnym stresem nie tylko dla mnie ale też dla pozostałych domowników i mojego kota.
Pozdrawiam i do zobaczenia ![]()
PS: Znaleźliśmy tymczasowy dom dla Kitki na czas zimy
.
Dodaj komentarz